Uczyć się z historii — doświadczenia totalitaryzmów XX wieku

Platforma publikacji projektów edukacyjnych poświęconych historii Polski i jej sąsiadów w XX wieku oraz prawom człowieka

Przejdź do nawigacji
Projekt

„Był to kondukt samych starszych kobiet i dzieci…” Exodus ludności z popowstańczej Warszawy

autor
Anna Kempa, Nina Mierowska, Anna Tustanowska
opiekun
Jacek Konik
lokalizacja
Warszawa

Opis projektu

Projekt powstał w ramach IX edycji konkursu edycji Fundacji im. Stefana Batorego oraz Ośrodka Karta poświęconego historii bliskiej [2004-2005] — zatytułowanej „Codzienność w czasie przełomu 1944–45”. Uczniowie warszawskiego liceum przyglądali się życiu codziennemu widzianemu z perspektywy przymusowej migracji, której zostali poddani mieszkańcy Warszawy jesienią 1944 po upadku powstania. Spotkali się z osobami, które przeżyły tamte wydarzenia. Z ich opowieści wyłania się obraz zagłady i odrodzenia zniszczonego miasta.

Kiedy nadeszła wojna…
Wojna niosła za sobą ból i cierpienie. Był to czas niepewności, rozłąki z bliskimi. Inny świat. Ludzie obudzili się w brutalnej rzeczywistości. Nie mieli jednak wyboru, życie toczyło się dalej. Próbowali więc mimo wszystko normalnie żyć. Zdobywali żywność, ubrania, kontynuowali tradycje, celebrowali święta. Wszystko po to, by zachować w sercach utraconą ojczyznę. Cele, priorytety, ideały zmieniły się, tak jak zmieniła się rzeczywistość. Dla jednych najważniejsze było, aby przetrwać, dla innych, aby walczyć. My, młodzi, znamy ten czas tylko z opowieści i książek. Obecnie inaczej patrzymy na świat. Patriotyzm, wówczas tak ważny i oczywisty, teraz zamiera.

W 1939 roku wojska niemieckie wkroczyły do Polski. Dla ludności oznaczało to koniec wolności, a nadejście długoletniej niewoli. Od samego początku przygotowywano się do zrzucenia jarzma okupanta. Wierzono, że musi nadejść upragniona niepodległość. Planowano powstanie.

Wyczekiwana walka — powstanie warszawskie — które według założeń miało trwać nie dłużej niż tydzień, zakończyło się klęską po 63 dniach. Niestety ów koniec nie wyglądał tak, jak wyobrażali to sobie mieszkańcy Warszawy. Postanowiłyśmy przyjrzeć się schyłkowi powstania widzianemu z perspektywy zwykłych mieszkańców miasta i okolic. W tym celu rozmawiałyśmy ze świadkami tamtych wydarzeń. Pytałyśmy również o ich dalsze losy i przeżycia po opuszczeniu miasta.

Świadkowie
Mało wspomina się ludzi, którzy nie walczyli. Głównie mówi się o tych, którzy oddawali swoje życie w walce. Zapomina się o cichych bohaterach. Dla nich życie codzienne niosło również wiele niebezpieczeństw. W pamięci ludzi, którzy przeżyli tamten czas, do dziś tkwią silne wspomnienia, bolesne, ale i radosne. Rozmawiałyśmy z kilkunastoma osobami. Wśród nich znaleźli się:

Elżbieta Karasiewicz z domu Nowakowska
Mieszkanka Warszawy, 7 września 1944 wywieziona wraz z rodziną do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd trafiła do wsi Wola Filipowska koło Krzeszowic, a następnie do Tenczynka. Po wojnie wróciła do Warszawy.

Natalia M.
W momencie wybuchu powstania miała około 16 lat i mieszkała wraz z rodzicami i rodzeństwem we wsi Opacz pod Warszawą. Po wojnie — w latach 50. zamieszkała w stolicy.

Irena
W 1939 roku wyjechała z Warszawy razem z rodzicami na wakacje do dziadków. Do stolicy już nie wróciła. Dom na ulicy Rakowieckiej, w którym mieszkała przed wojną został zniszczony. Okres okupacji spędziła we wsi koło Grójca. Do Warszawy wróciła w 1947 roku.

Jan Cierliński
W grudniu 1940 roku skończył 14 lat i otrzymał kartę na wyjazd na roboty przymusowe do Niemiec, jednak — dzięki znajomościom w RGO — został zarejestrowany jako pracownik tej instytucji i dostał kartę pracy (ausweis), która chroniła go przed wywózką. Po upadku powstania zaangażował się w niesienie pomocy wysiedlonym, organizując żywność i możliwość ucieczki.

Upadek Powstania
30 września w Ożarowie rozpoczęły się rokowania kapitulacyjne. Po upadku Mokotowa (27 września) i Żoliborza (30 września) Warszawiacy zdali sobie sprawę, że nie otrzymają już żadnego wsparcia.

Komenda Główna AK i Delegatura Rządu zdecydowała się kontynuować rozmowy kapitulacyjne i wyznaczyła komisję do prowadzenia rokowań. W nocy opracowano projekt umowy o zaprzestaniu działań bojowych w Warszawie. Po godzinie 19 upłynął termin rozejmu. Niemcy ostrzeliwali Śródmieście.

2 października w kwaterze dowódcy wojsk niemieckich SS-Obergruppenfuhrera Ericha von dem Bacha podpisano akt kapitulacji. Trwało usuwanie barykad. Powstańcy przygotowywali się do złożenia broni. Odbywały się ostatnie odprawy oficerów i zbiórki żołnierzy. [zob. dokument 1: Upadek Powstania]

3 października Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej wydała ostatni apel do Narodu Polskiego. Z goryczą informowano w nim o braku skutecznej pomocy z zagranicy. Dowódcy poszczególnych oddziałów powierzyli zaufanym żołnierzom ukrycie broni, amunicji i dokumentów. 4 października generał Antoni Chruściel, „Monter”, wydał rozkaz o pozostaniu przez kilka dni w Warszawie batalionu osłonowego. Tego dnia ukazał się też ostatni numer „Biuletynu Informacyjnego” — artykuł wstępny „Po walce” donosił, że „walka skończona”. 5 października wydano żołnierzom rozkaz opuszczenia Warszawy. Generał „Monter” przyjął ostatnią defiladę oddziałów AK wychodzących do niewoli.

Wysiedlenie Warszawy
Po upadku powstania mieszkańcy stanęli przed kolejnym trudnym etapem swojego życia. Niemcy wydali rozkaz o wysiedleniu Warszawy. Mieli zamiar zrównać miasto z ziemią. Przed mieszkańcami stolicy roztaczała się wizja rozłąki z rodziną, nieustannej wędrówki z dala od rodzinnego domu i codziennej walki z przeciwnościami losu. Wysiedlenie było dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. [zob. dokument nr 2: Wysiedlenie]

Ludność wysiedlana z Warszawy trafiła do obozów przejściowych w Pruszkowie i Ursusie. Obóz w Pruszkowie — Dulag 121 — został założony 5 sierpnia 1944 na terenie warsztatów kolejowych. Przygotowano 9 hal fabrycznych, z których częściowo usunięto maszyny. Każda hala była odizolowana zasiekami z drutu kolczastego. Warunki w obozie były straszne. W wilgotnych pomieszczeniach było zimno i ciemno. Ludzi traktowano jak zwierzęta. Nie mieli co jeść, byli brudni i zmęczeni, większość przybyła bez bagażu.

Do organizowania pomocy wysiedlonym przystąpiła Rada Główna Opiekuńcza, która zajmowała się dostarczaniem żywności i udzielaniem pomocy medycznej. Komenda Pruszkowskiego VI Rejonu Armii Krajowej postanowiła wesprzeć tę działalność i włączyła do niej swoje zorganizowane służby, działając pod szyldem RGO. Do pomocy zgłaszała się również okoliczna ludność. Polski personel obsługiwał sanitariat i kuchnię. Sanitariat zajmował się niesieniem bezpośredniej pomocy lekarskiej i pielęgniarskiej oraz potajemnym wyprowadzaniem ludzi z obozu. Wiceprezes RGO, doktor Władysław Mazurek, uruchomił wraz ze swoimi ludźmi kuchnię obozową. Zorganizował również transport żywności, korzystając z pomocy okolicznych rolników. Cała okolica Pruszkowa starała się pomagać wysiedlonym, także dopomagając w ucieczce z obozu [zob. dokument 3: Pomoc dla Pruszkowa].

Przywiezionych do obozu ludzi segregowano i umieszczano w poszczególnych halach. Decydował wiek, płeć, sprawność fizyczna Żołnierze niemieccy wybierali zdrowych, młodych mężczyzn, których zawracano do hali nr 4. Stamtąd wywożono ich na roboty do Rzeszy. Transporty na przymusowe roboty z hal nr 3, 4 i 6 kierowane były do obozów przejściowych pod Wrocławiem, pod Berlinem i dalej na zachód. Z hali nr 6 wysyłano do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Gross-Rosen, Buchenwaldzie, Flossenbürgu, Mauthausen, Stutthofie i Rawensbrück. Pozostałych rozwożono do różnych miejscowości na terenie Generalnej Guberni [zob. dokument 4: Segregacja].

Odbudowa miasta
Po Powstaniu Warszawskim stolica została doszczętnie zniszczona. Ocalały nieliczne budynki. Warszawiacy postanowili odbudować swoje miasto i przywrócić mu dawną świetność. Nie było to łatwe i wymagało wielu poświęceń. Na początku były same gruzy, które stopniowo usuwano. Podjęli się tego wszyscy mieszkańcy, wspólnymi siłami przywracając miastu ład i porządek. [zob. dokument 5: Powrót]

Po napisaniu pracy…
Udało nam się dotrzeć do świadków, którzy przeżyli II wojnę światową. Zaobserwowałyśmy, że inaczej rzeczywistość odbierały kobiety, mężczyźni i dzieci. Dla kobiet istotniejsze było życie codzienne. Drobiazgowo opisywały nam między innymi domowe czynności, relacje z bliskimi. Ich wspomnienia pobudziły naszą wyobraźnię i sprawiły, że historia nabrała żywych barw. Natomiast mężczyźni w większości nie zwracali uwagi na szczegóły. Sprawy codzienne odsunęli na plan dalszy i zajęli się bardziej istotnymi dla nich w tamtym momencie problemami. Wróg, walka o Polskę i to, co będzie po jej odzyskaniu, było dla nich najważniejsze. Na nich spoczywała odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Dzieci były mniej świadome tego, co się wokół nich dzieje. Ich dzieciństwo uległo diametralnej zmianie wraz z wejściem wojsk niemieckich. Nagle, nie będąc na to gotowe, wkroczyły w świat dorosłych.

Po napisaniu pracy doszłyśmy do wniosku, że pomimo wojny ludzie starali się żyć normalnie. Chcieli przywrócić dawną rzeczywistość, lecz zdawali sobie sprawę, że nic nie będzie już tak jak dawniej. Świat był brutalny. Borykali się z przeciwnościami losu, jakie niosła wojna. Powracali do zburzonych mieszkań, domów, których nie było. Wszystko musieli zbudować od nowa. W sercach ludzi tliła się iskierka nadziei, że wszystko się ułoży i wreszcie zaczną normalnie żyć…