Uczyć się z historii — doświadczenia totalitaryzmów XX wieku

Platforma publikacji projektów edukacyjnych poświęconych historii Polski i jej sąsiadów w XX wieku oraz prawom człowieka

Przejdź do nawigacji
Artykuł

Destalinizacja czy desowietyzacja? (według Piotra Zychowicza)

Na rosyjskim portalu „Uroki historii” został opublikowany artykuł poświecony problemowi destalinizacji w Rosji i poglądom Piotra Zychowicza (Rzeczpospolita) na tą kwestię. Artykuł pochodzi z partnerskiego portalu „Uroki historii”.

autor Piotr Zychowicz, z rosyjskiego przełożyła Kamila Laśkiewicz. 
16–03–2019

Retoryka „destalinizacji”, której formalnie trzyma się współczesna władza rosyjska, jest manewrem odciagającym uwagę od analizy podstawowych zasad ustroju politycznego, w którym powstała i ugruntowała się dyktatura stalinowska, uważa dziennikarz polskiej gazety „Rzeczpospolita” Piotr Zychowicz.

Pod naciskiem społeczności międzynarodowej i obrońców praw człowieka, władze rosyjskie w ostatnim czasie zaczynają niechętnie uznawać konieczność dystansowania się od najbardziej odrażających zbrodni okresu stalinowskiego. W tym samym czasie, sama struktura ideologii politycznej i nienaruszalne dziedzictwo bezprawnych tradycji represji wnoszą niemało niekonsekwencji do oficjalnej „destalinizacji”.

Centralna rola, jaką odgrywa w masowej świadomości historycznej mit „o wojnie i wielkim zwycięstwie” i nierozerwalny związek tego mitu z postacią generalissimusa, także utrudniają próby dystansowania się od dziedzictwa tej epoki i prowadzą do regularnych paroksyzmów „stalinizmu estetycznego” – w formie prób demonstracji portretów w Dzień Zwycięstwa lub przywracania napisów rytualnych na mozaikach historycznych.

Komentator polskiej gazety „Rzeczpospolita” Piotr Zychowicz uważa, że niekonsekwencja rosyjskiej destalinizacji wynika z nieprawidłowo wybranego celu: „W ostatnim czasie wszyscy, jak mantrę, powtarzają, że Rosja potrzebuje destalinizacji. Nieprawda. Rosja potrzebuje desowietyzacji”, pisze publicysta. Zychowicz zauważa wyraźny zwrot władz rosyjskich w stronę symbolicznego potępienia „zbrodniczego reżimu stalinowskiego”, co jest szczególnie ważne dla Polaków w związku z kolejnym uznaniem odpowiedzialności NKWD za zbrodnię w Katyniu i spotkaniem władz obu krajów.

Rosyjska polityka „destalinizacji” wywołuje ogromny entuzjazm w całej elicie politycznej Polski. „Ponieważ zerwanie z dziedzictwem i sentymentem do »reżimu stalinowskiego« powinno być jedyną receptą nie tylko na ocieplenie na linii Warszawa – Moskwa, ale i na demokratyzację i głęboką trnsformację Rosji”. Lecz dziennikarz „Rzeczpospolitej” ostrzega swoich rodaków przed euforią.

„Należy jednak nieco opanować euforię i zadać ważne pytanie: jak można zerwać z tym, co nigdy nie istniało? Przecież ten »mityczny« stalinizm jest wymysłem propagandy sowieckiej. Wszystko rozpoczęło się w 1956 roku, gdy jeden z największych sowieckich zbrodniarzy lat 30. i 40., Nikita Chruszczow, któremu udało się przejąć władzę w ZSRR, wystąpił na zjeździe partii ze słynnym wykładem »O kulcie jednostki i jego następstwach«.

Pomysł był prosty – zwalić wszystko na Stalina. Przeciwstawić dobry komunizm złemu stalinizmowi. Zgodnie z takim rozumowaniem, Związek Sowiecki był rajem na ziemi dopóki, jak diabeł z tabakierki, nie wyskoczył straszny przywódca z napoleońskimi zapędami. W rzeczywistości Stalin nawet nie był prawdziwym komunistą, a po prostu zwykłym wojskowym dyktatorem (w końcu nosił mundur), który zniekształcił przepiękne idee Lenina.

W 1956 roku ta sztuczka – nazwijmy ją pierwszą destalinizacją – wywołała na Zachodzie, który dążył do koegzystencji z ZSRR, ekstazę. W końcu wszystko się wyjaśniło. Łagry, terror policji politycznej, strzały w potylicę przeciwnikom politycznym, likwidacja całych narodów i grup społecznych, morzenie głodem milionów, podbój sąsiednich państw – wszystko to było winą złego Stalina. Jednak sam komunizm i Związek Sowiecki – były OK.

Trudno jednak zrozumieć, dlaczego dzisiaj, w 2010 roku, taki zachwyt wywołuje to, że suwerenna Rosja ucieka się do taktyki, którą posługiwał się totalitarny Związek Sowiecki 54 lata wcześniej? W rzeczywistości trudno to nazwać postępem. Także przyznanie, że zbrodnia katyńska została dokonana przez NKWD, a nie Gestapo, co zostało przyjęte w Polsce jako przełom epokowy, to również nic nowego. Przecież zrobił to już w 1990 roku, to znaczy na rok przed upadkiem ZSRR, Michaił Gorbaczow.

Dzisiejsza, druga »destalinizacja« w wykonaniu duetu Putin-Miedwiediew zmierza do tego samego celu, co pierwsza »destalinizacja« w wykonaniu Chruszczowa. Za Związkiem Sowieckim tęskni, jak wynika z ostatnich badań, 55 procent Rosjan, to znaczy duża grupa potencjalnych wyborców. Poza tym, sam Putin zasłynął wypowiedzią, że upadek sowieckiego molocha był »jedną z największych katastrof geopolitycznych XX wieku«. Zapewniam, że zacytowałem go dosłownie. W tym wszystkim nie chodzi nawet o to, że powtarzając rosyjskie teorie dotyczące »reżimu stalinowskiego« ( już nawet gdzieś czytałem, że Polska została w 1939 roku podzielona między »nazistowskie Niemcy a stalinowski Związek Sowiecki«!), popieramy propagandowy scenariusz Kremla. Jest to wyjątkowo niestosowne przede wszystkim z moralnego punktu widzenia”.

Potępienie wyłącznie stalinizmu, oddzielając go od innych okresów istnienia ZSRR, Piotr Zychowicz uważa za niewłaściwe z etycznego punktu widzenia, ponieważ wprowadza to wartościowanie ofiar polityki represji; w cieniu czystek wielkiego terroru pozostają miliony ofiar czerwonego terroru, kolektywizacji i okresu postalinowskiego.

„Czyżby Rosjanin zabity w kazamatach Czeka w 1919 roku nie zasługiwał na tyle współczucia, co ofiara NKWD z 1937 roku? Proszę zrozumieć mnie prawidłowo. Bardzo cenię całą literaturę, która analizuje mechanizmy wielkiej czystki, wzajemnego wyrzynania się komunistów w okresie rządów Stalina. Książki Aleksandra Weissberga-Cybulskiego, Arthura Koestlera, Wiktora Krawczenko, Eugenii Ginzburg czy wczesnego Aleksandra Sołżenicyna (później, na szczęście, zmienił swoje stanowisko z »antystalinowskiego« na antysowieckie) robią wrażenie, należy je czytać.

Jednak wszystkich tych zatwardziałych komunistów, którzy sami rzucali się do gardła »wrogom narodu« po to, aby przez dzień skomleć podczas tortur NKWD i zapewniać śledczych o swojej wierności wobec partii, nie żal mi tak bardzo. Należy pamiętać, że ofiarą czystek padł chociażby poprzedni ich organizator, Nikołaj Jeżow, i tysiące innych okrutnych zbrodniarzy komunistycznych. A na pewno jest mi ich mniej szkoda, niż milionów niewinnych patriotów rosyjskich, zabitych przez komunistów w trakcie rewolucji i w latach po niej. Wszyscy ci »kontrrewolucyjni« inteligenci, arystokraci, oficerowie, przedstawiciele wolnych zawodów i członkowie ich rodzin zginęli w czasie, gdy o Stalinie jako o wodzu Związku Sowieckiego, nie mówiąc już o jakimś »stalinizmie«, nikt nawet jeszcze nie słyszał”.

Głowny problem współczesnej Rosji i przeszkodę na drodze do wyzbycia się dziedzictwa tragicznej historii kraju w XX wieku dziennikarz widzi w tym, że elementy kultury polityki represji mocno zakorzeniły się w strukturach władzy i w mentalności prostych ludzi. Kluczowe pytanie, które należy dzisiaj zadać według Piotra Zychowicza, to: „Kto stworzył Stalina?”.

„Wybiórcze potępianie historii, które propagują dziś Miedwiediew i Putin, i które, niestety, jest bezkrytycznie przyjmowane w Polsce, nie zmieni niczego. Ponieważ Rosja nie potrzebuje żadnej destalinizacji. Rosja potrzebuje głębokiej, uczciwej desowietyzacji. Musi zerwać nie z tradycjami Stalina, którego czasy pamięta jakaś część procenta ludności Rosji, ale z tradycjami Związku Sowieckiego jako takiego. To nie Stalin stworzył system ludobójstwa, system totalitarny. To system stworzył jego”.

Z rosyjskiego przełożyła Kamila Laśkiewicz.

Artykuł Piotra Zychowicza w „Rzeczpospolitej” na temat destalinizacji.

(ak)

Portal „Uroki historii”