Jakim doświadczeniem był udział w konkursie „Historii Bliskiej”?
Uczestniczka konkursu „Historii Bliskiej” dzieli się swoimi doświadczeniami zdobytymi podczas udziału konkursie. Zastanawia się też co konkurs zmienił w życiu uczniów jej szkoły, ludzi z jej otoczenia i w jej życiu.
Jakim doświadczeniem dla mnie, mojej szkoły i mojego otoczenia był udział w konkursie „Historii Bliskiej”?
Wspomnienie pracy…
Moja praca traktowała o trudach Polaków związanych z koniecznością opuszczenia miejsca, będącego dotychczas ich domem. Chociaż na pierwszy rzut oka może się wydawać, że tych dwadzieścia kart opisuje jedynie perypetie mojego dziadka, to tak naprawdę przedstawiają one losy tysięcy rodaków, którym za ojczyznę służył skrawek ziemi na Bałkanach.
Ale co dalej? Co zmieniło się od 1946 roku?
Dziś Polacy ci, nazywający się z przekory Jugolami, żyją od ponad sześćdziesięciu lat we własnym kraju, aczkolwiek dopiero od przełomu roku 1989, mogą odetchnąć i rzec: „Jesteśmy Polakami żyjącymi w wolnym kraju!”. Niestety, niewielu z tych, którym w drugiej połowie lat czterdziestych udało się osiedlić na skrawku ziemi dziadków, dożyło dzisiejszych realiów. Dzieci dorosłych emigrantów same są dziś ludźmi w sile wieku, schorowanymi babciami i dziadkami, których nikt już nie pyta o ich własne dzieciństwo, wybierając pogoń za pieniądzem. Ale co dalej? Czy znajdzie się ktoś, kto zatrzyma się, by pochylić się nad historią?
Co dla szkoły?
W następnej edycji konkursu wzięło udział kilku kolejnych uczniów liceum, do którego uczęszczałam. Zapewne to jedni z tych nielicznych, którzy zainspirowani sagami rodzinnymi czy też tajemnicą okolicznych pomników historii, postanowili podzielić się swoimi doświadczeniami, biorąc udział w konkursie „Historii Bliskiej”. Pochodzący z różnych większych i mniejszych miejscowości uczniowie postanowili zgłębić wiedzę m.in. na temat ruin w okolicach Lubania, miasta, w którym znajduje się nasze liceum.
Z pewnością zainteresowanie udziałem z konkursie podyktowane było kilkoma czynnikami. Po pierwsze celem tworzenia takiej pracy stała się chęć zgłębienia wiedzy o lokalnej społeczności, a także miejscach konstruujących niegdyś ojczyznę dawnym mieszkańcom. Zapewne chcieli oni także wypromować kulturę naszego regionu, zamieszkiwanego przez Polaków repatriowanych z Bałkanów, przesiedlonych ze Wschodu, a dziś także tworzącego wspólnotę wraz z cudzoziemcami, jak na przykład Romami, czy przyjeżdżającymi turystycznie Niemcami i Czechami. Godnym przytoczenia jest fakt, że najczęściej to właśnie mieszkańcy wsi i mało znanych rejonów są źródłem tej najciekawszej historii cząstkowej.
Wzięcie udziału w konkursie to także okazja to zdobycia nagród, a także możliwość publikacji pracy np. na portalu historycznym „Uczyć się z historii”, który prowadzi Ośrodek KARTA, lub bycie zacytowanym w jakiejś publikacji KARTY, która wydaje liczne wartościowe publikacje. Zaś gala na Zamku Królewskim to dodatkowa atrakcja dla uczestników. Udało mi się dowiedzieć od koordynatora, który pomógł mi zrealizować moją pracę, że uczniowie, wiedząc, że ich starsi koledzy zostali docenieni, w kolejnych latach chętniej angażują się w tego typu projekty. Dlatego też każda kolejna edycja konkursu cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród humanistów. I wykazują się oni coraz większą kreatywnością, m.in. tworząc filmy, czy robiąc prezentacje komputerowe w konkursie. Wiadomym jest przecież, iż dziś to media, głównie filmy, przyciągają widza.
Co dla otoczenia?
Docenienie mojej pracy przez jury konkursu zmieniło postrzeganie najbliższego otoczenia także wśród moich kolegów. Zauważyłam, iż część z nich zainteresowała się na użytek prywatny pochodzeniem ich dziadków czy sąsiadów. Za przykład może tu posłużyć osoba kolegi, który poświęca czas na zdobywanie wiadomości o jego babci, jak się okazuje, przesiedlonej na Dolny Śląsk z kresów wschodnich.
Na widomość o mojej wygranej, dziadek bardzo się wzruszył, albowiem zdziwił go – oczywiście pozytywnie – fakt, że ktoś zechciał zatrzymać się na chwilę nad wspomnieniami szarego człowieka mieszkającego setki kilometrów od stolicy, człowieka bez wyższego wykształcenia.
Wśród moich krewnych pochodzących z „tamtych” stron informacja o tym, że ktokolwiek zechciał skupić się na perypetiach starszego pokolenia, wywołała wielkie, aczkolwiek miłe zdziwienie. Moja ciocia, dowiedziawszy się o powstaniu takiej pracy, zakupiła egzemplarz książki opisującej okręg Prnjavor.
Co dla mnie…
Udział w konkursie „Historii Bliskiej” bardzo wpłynął na moje życie, i to dosłownie. Już podczas zbierania informacji, dokumentów, fotografii, plakatów i wspomnień poznałam wielu ludzi, którzy pomogli mi w procesie kształtowanie profilu mojej pracy. Pierwszym takim krokiem była wizyta w lubańskiej filii wrocławskiego oddziału
archiwum państwowego. Tam też mogłam odnaleźć i skopiować spisy mieszkańców, zdobyć szczegółowe dane dotyczące wartości ich ocalałego majątku, wielkości powierzchni nadanej przez rząd. Pracownicy archiwum proponowali kolejne pozycje, mogące zawierać interesujące wiadomości. Pedagog, który nadzorował proces powstawania mojej pracy, pomógł mi nadać jej odpowiedni badawczy charakter.
Największą zaś pomoc wykazał mój dziadek, poświęcając cenny czas oraz przełamując lęki związane z nie zawsze miłymi wspomnieniami. Niejednokrotnie jego wypowiedzi przerywane były chwilą ciszy, refleksją, próbą przypomnienia sobie najdrobniejszych elementów przestrzeni, każdego słowa jego bliskich.
Podczas zbierania informacji o Polakach przybyłych na Dolny Śląsk do okolicznych miejscowości, zrozumiałam, w jak bardzo wartościowej okolicy się wychowałam. Mieszkają tu bowiem nie tylko Polacy z Bałkanów, ale i Kresowiacy, których potomkowie dziś czują się już wyłącznie obywatelami wolnego kraju, bardziej europejczykami niż repatriantami czy spadkobiercami wspomnienia o krzywdzie.
Pracy poświęciłam mnóstwo czasu, ale na pewno nie był to czas stracony, ponieważ miałam okazję poznać korzenie swojej rodziny, placówki państwowe gromadzące ważną dokumentację państwową, a przede wszystkim zrozumieć to, co mnie otacza.
Po napisaniu pracy postanowiłam pojechać do cioci, której udało się zdobyć świeżo wydaną książkę na temat, który stał się przedmiotem mojej pracy. Podczas podróży przypatrywałam się krajobrazowi za oknem, gdy nagle ujrzałam wielki, aczkolwiek zniszczony budynek. Na dachu zamieszczone były wielkie litery tworzące napis PRNJAVOR. Choć nieraz przejeżdżałam ta drogą, to po raz pierwszy widząc ten obiekt, dojrzałam go. To budynek starej, już nieczynnej restauracji, a jej lokalizacja tez nie była przypadkowa. To właśnie w powiecie bolesławieckim zamieszkuje najwięcej „Jugoli”, którzy zapewne chcieli zachować pamięć o swej utraconej małej ojczyźnie.
Restauracja to miejsce, w którym zatrzymują się przyjezdni, turyści czy po prostu spotykają mieszkańcy, symbolizuje ona życiową przystań, oazę w czasie długiej podróży, okazję do odpoczynku, zaczerpnięcia oddechu, przemyślenia kolejnych kroków. Ten konkretny lokal z pewnością miał przypominać wszystkim go odwiedzającym go ludziom o pochodzeniu mieszkańców powiatu. Żałuję, że wcześniej nie dojrzałam tego obiektu, gdyż mogłabym uczynić z niego punkt odniesienia do subiektywnych opisów mojego dziadka, spotkanie z właścicielami restauracji i ich wspomnienia zapewne stanowiłyby świetne uzupełnienia relacji i dodatkowy opis życia „Jugoli”.
Mam nadzieję, że w przyszłości będę mogła poświęcić temu zagadnieniu więcej czasu, by stworzyć ciekawą relację. Wielką szkodą jest, że PRNJAVOR to dziś pusty lokal, nic nie znaczący budynek, może gdyby wciąż żyli wszyscy ludzie, dla których przypominał o przeszłości, pochodzeniu, latach dzieciństwa, nie pozostawiono by go na zniszczenie.
Spotkanie z tak wielkimi postaciami polskiej kultury w najbardziej nasyconym historią miejscu jak Zamek Królewski, wywarło na mnie ogromne wrażenie. Obecność na gali finałowej Konkursu stanowiła dla mnie niezwykłą okazja do przybycia do Warszawy po raz pierwszy, gdyż nigdy wcześniej nie mogłam chociażby przybyć do miasta stołecznego mojej ojczyzny, chociażby na jeden dzień. Wnętrza Zamku nadało pewnej niezwykłości mojej wizycie, przez krótki czas mogłam przebywać w salach wizytowanych przez bohaterów RP, polityków, władze, ludzi nauki, sztuki i kultury. To niezwykle uczucie zostać wyróżnionym z grona setek uczestników, zauważonym przez tych, których zna się tylko i wyłącznie z mediów.
Życiowa decyzja…
Docenienie mojej pracy miało i nadal ma dla mnie ogromne znaczenie. Okazało się bowiem, że zainteresowanie wybranym tematem przełożyło się na zainteresowanie przedmiotami humanistycznymi. Doświadczenie z historią i społeczeństwem pomogło mi podjąć najważniejszą w życiu decyzję, tą dotyczącą przyszłości. W klasie maturalnej postawiłam na ścieżkę humanistyki i dziś jestem studentką Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Wrocławskiego.
Przeświadczenie o umiejętności badania przeszłości skłoniło mnie do związania swojej przyszłości z wybranym kierunkiem studiów. Przedmiotem mojego zainteresowania są stosunki międzynarodowe. To właśnie jest perspektywa, która pozwala mi poznać dogłębnie czas, przestrzeń i realia ujęte w pracy. Nabywana wiedza dostarcza mi podstaw do ponownego osobistego zbadania, podjętego dla celów konkursu, tematu w sposób holistyczny.
Dziś pełniej rozumiem, dlaczego tak, a nie inaczej potoczyły się losy moich pradziadków, dziadków, rodziców oraz moje. Zagadnienia geopolityczne, historyczne, ekonomiczne, polityczne czy socjologiczne stanowią nową perspektywę oceny zdarzeń od końca XIX wieku po dziś dzień. Wiedza o wydarzeniach historycznych, które zdeterminowały kształt mapy Europy XX wieku, zapewne pozwoli młodemu pokoleniu zapobiec nawrotowi podobnych nurtów w polityce.
Całościowe ujmowanie relacji między państwami, a jednocześnie zgłębianie szczegółów powiązań między grupami wybranych krajów tłumaczy ich obecną pozycję na arenie międzynarodowej. Takiego odniesienia historii Polaków mieszkających dawniej na Bałkanach, a następnie repatriowanych w granice RP zabrakło w mojej pracy.
W moich planach istnieje zamiar pracy związanej z polityką, przedstawicielstwem dyplomatycznym. Polityka zawsze należała do kręgu moich zainteresowań, dlatego też mam nadzieję, że studia, które podjęłam, umożliwią mi powiązanie pasji, zaangażowania z pracą w strukturach władzy państwowej, zwłaszcza zaś tych zajmujących się sprawami międzynarodowymi.
Koniec…
Chciałabym jeszcze raz podkreślić, że gdyby praca ta nie została doceniona przez tak zacne grono znawców historii, prawdziwych fachowców i pasjonatów „drobnych” historii, moje życie potoczyłoby się inaczej, co oznacza, że nie studiowałabym literatury dotyczącej stosunków międzynarodowych. Zyskałam wiarę w to, że pamięć o
wszystkich Polakach nigdy nie zaginie, że zawsze znajdzie się patriota, który uczci pamięć poległych, zechce pomyśleć, komu też zawdzięcza realia swego życia. Mam nadzieje, że tą krótką opinią dałam wyraz tego, jak znamienne mogą być skutki odnalezienia ziarna historii na skrawku ziemi z dala od stolicy.
xx
(ak)