„O Polszcze zabudźcie na wsiegda”
autor
Natalia Złotorzyńska, Urszula Siergiejopiekun
Zofia Moździerskalokalizacja
SokółkaOpis projektu
Przygotowania
Przygotowując się do napisania pracy konkursowej, zakładałyśmy że w 20-tysięcznym mieście nietrudno będzie znaleźć choć kilka osób mających coś do powiedzenia na temat migracji, osób, dla których migracja dobrowolna czy przymusowa była początkiem życiowego awansu lub degradacji społecznej.
Nie było to jednak takie proste. Musiałyśmy przeprowadzić wstępne rozeznanie wśród bliskich. Najpierw zorientowałyśmy się, jak inni rozumieją temat konkursu, a potem zestawiłyśmy ich wnioski z naszymi. Następnie zdobyłyśmy informacje, jacy ludzie zgodziliby się na spotkanie z nami i opowiedzenie o swoich losach.
Rezultaty poszukiwań bardzo nas zaskoczyły. Znalazłyśmy dość dużo ludzi, którzy zostali w czasie II wojny zesłani w głąb ZSRR jako wrogowie władzy sowieckiej. Mieszkając w Sokółce, nawet nie zdawałyśmy sobie sprawy, że żyją wśród nas tacy zwyczajni a zarazem niezwyczajni ludzie.
Świadkowie
Na spotkania z panią Krystyną Biziuk umawiałyśmy się telefonicznie, zaś z państwem Stanisławem i Alicją Klencner ― osobiście. Trzeba przyznać, że żadne z nich nie odrzuciło naszej propozycji spotkania (za co jesteśmy im ogromnie wdzięczne), pomimo, iż są to dla nich bolesne wspomnienia, do których nie chcieliby wracać.
Uzgodniłyśmy z nimi terminy spotkań i kolejno odwiedzałyśmy. Pierwszą osobą, u której gościłyśmy, była pani Krystyna Biziuk. Najpierw musiałyśmy się o niej (i o innych osobach również) dowiedzieć pewnych rzeczy, aby sformułować odpowiednie pytania. Wywiad z panią Krystyną przebiegał na zasadzie swobodnej rozmowy, podczas której pani Biziuk opowiedziała nam swoją historię od momentu rozpoczęcia II wojny światowej, poprzez jej wywiezienie na Sybir, aż do powrotu do Sokółki. W trakcie opowiadania zadawałyśmy szczegółowe pytania dotyczące interesujących nas wątków, a na koniec wyjaśniłyśmy nieścisłości.
Pożyczyłyśmy także niezastąpione, oryginalne dokumenty do skopiowania, które wcześniej zostały nam objaśnione. Po tym spotkaniu w pamięci zostały nam następujące słowa: „Dopiero na wygnaniu, w chwili, gdy człowieka spotyka coś niewiarygodnie przykrego, staje się on prawdziwym Polakiem i patriotą.”
Następnie odwiedziłyśmy państwa Alicję i Stanisława Klencner. Tym razem od pana Klencnera dostałyśmy jego spisane przeżycia, zaś z panią Alicją przeprowadziłyśmy wywiad, dzięki któremu zarysowała się przed naszymi oczyma jej historia.
Przeprowadzone wywiady zarejestrowałyśmy na taśmie. Następnie poddałyśmy teksty obróbce redakcyjnej, aby wydobyć chronologię wydarzeń. Postanowiłyśmy „przerobić” opowieści naszych rozmówców na w miarę chronologicznie ułożone historie: od czasu rozpoczęcia II wojny światowej, aż do roku 1989, a właściwie to nawet do dnia dzisiejszego. W historiach nie umieszczałyśmy jedynie suchych faktów. Wzbogaciłyśmy je śmiesznymi epizodami z życia naszych bohaterów. Trzeba przyznać, że pomimo tak wielu doznanych nieszczęść, wszyscy potrafią żartować, dopisuje im humor i nauczyli się z dystansem, a czasami nawet z przymrużeniem oka wspominać tamte lata. Mile nas również zaskoczył fakt, że pomimo, późnego już wieku, nasi rozmówcy pamiętają najważniejsze fakty i szczegóły ― imiona czy nazwiska osób z nimi przebywających lub plan miejsca, w którym się znajdowali.
Kiedy już miałyśmy spisane losy „tułaczów”, zastanawiałyśmy się, jak rozmieścić ich historie w pracy. W końcu ułożyłyśmy je tak, aby każda następna była dopełnieniem poprzedniej.
Pierwsze spotkanie
Nasza pierwsza rozmówczyni ― Krystyna Biziuk ― urodziła się 15 lutego 1934 roku. Wychowywała się wśród dwojga rodzeństwa: starszego o 5 lat brata Henryka i młodszej siostrzyczki Lucynki, z którymi podzieliła swój ciężki los. Ojciec pani Krystyny, Bolesław, był narodowcem. Po wybuchu II wojny i wkroczeniu Sowietów do Polski za swą działalność został aresztowany. Przewieziono go do więzienia w Grodnie. Po oswobodzeniu wrócił do kraju, do Sokółki, ale swojej żony i dzieci już nie zastał, ponieważ zostali wywiezieni. Założył nową rodzinę, z czym długo pani Krystyna nie mogła się pogodzić. Nasza bohaterka nie lubi wspominać tej całej historii. Niechętnie też opowiada o swoim ojcu. O matce mówi jednak zawsze z wielkim szacunkiem. Wilmina, bo tak miała na imię, choć nie pracowała zawodowo, była kobietą zaradną i bardzo energiczną. W Akkulu potrafiła zadbać o swoje dzieci. Walczyła dla nich o każdą kromkę chleba. Po powrocie z ZSRR, gdy okazało się, że ich rodzina nie ma gdzie mieszkać i za co żyć, założyła własną wytwórnię filców. Tak zarabiała na utrzymanie dzieci. To dzięki jej wysiłkom mogli przetrzymać ten ciężki okres. Dziś pani Krystyna jest wspaniała żoną, matką i babcią. Jest dumna ze wszystkich swoich pociech. Zgodziła się nam opowiedzieć o swoich przeżyciach, ponieważ zdaje sobie sprawę z ich znaczenia.
Drugie spotkanie
W swoim opowiadaniu pani Biziuk wspomina o pomocy, której udzieliła jej matka siostrom Szwejkowskim. To właśnie pani Alicja (jedna z sióstr) była naszą kolejną rozmówczynią. Pani Szwejkowska, dziś Klencner, jest kobietą o silnej osobowości. Uważa, że to, co przyniesie nowy dzień należy przyjąć ze spokojem. „Tak po prostu musi być” ― mówi. Może właśnie to pomogło jej przetrwać trudny okres zesłania.
Alicja Klencner urodziła się 17 marca 1928 roku w Grajewie, jej ojciec był policjantem. 13 kwietnia 1940 roku NKWD wywiozło ją wraz z matką i siostrą na Syberię. Do Polski wróciła wraz z siostrą 15 czerwca 1946 roku, ich matka przyjechała dopiero w 1947, po odbyciu kary więzienia.
Pani Alicja zdała małą maturę. Uczęszczała do Liceum Pedagogicznego w Ełku, a następnie została przeniesiona do Suwałk. Po likwidacji liceum przydzielono ją do Augustowa. Niedługo potem (w 1951) dostała nakaz pracy do Gołdapi, gdzie poznała swojego przyszłego męża. W 1972 roku przeprowadziła się wraz z mężem do Sokółki, tu dostała posadę jako nauczycielka. Pracowała do 1979 roku, kiedy przeszła na emeryturę.
Trzecie spotkanie
Stanisław Klencner urodził się 6 grudnia 1928 roku w Wołkowysku (byłe województwo białostockie), był piątym z kolei dzieckiem w rodzinie technika szacunkowego PZUW (dziś PZU). Dzieciństwo spędził w Białymstoku. Jego rodzina składała się z 11 osób: rodziców, babci i ośmiorga dzieci. W 1939 roku ojciec jako oficer rezerwy został powołany do wojska i brał udział w kampanii wrześniowej, wówczas rodzina przeniosła się do wsi Ryboły. Wiosną 1940 roku NKWD wywiozło ich na Sybir. Zostali początkowo osiedleni nad rzeką Protok, w rybackim kołchozie Pusiołoku, później podróżowali również na południe ZSRR. Na powrót do Polski zezwolono im dopiero w kwietniu 1946 roku.
Po wojnie pan Stanisław zdobył wykształcenie pedagogiczne. Ukończył Liceum Pedagogiczne, a następnie polonistykę na Uniwersytecie w Gdańsku. Początkowo został nauczycielem w Gołdapi, potem w Grajewie był dyrektorem szkoły podstawowej. Do Sokółki przyjechał w 1972 roku. Pracował jako polonista w Liceum Ogólnokształcącym i Szkole Podstawowej nr 3. Obecnie jest na emeryturze. Udostępnił nam swoje wspomnienia, które spisał dla rodziny.
Zakończenie
Z opowieści naszych rozmówców wynika, że wojna i zesłanie przyczyniły się do ich degradacji społecznej. Nawet po powrocie do kraju przeszłość rzucała się cieniem na ich dalsze życie. Byli ludźmi podejrzanymi, drugiej kategorii, bo przecież w głąb ZSRR zsyłano tylko „wrogów”. Nawet jeśli ― jak państwo Klencner ― zdobyli wykształcenie, nie mieli wielkich szans na awans. W dodatku o swoich tragicznych przeżyciach nie mogli nikomu opowiadać, groziły za to surowe konsekwencje. Stało się to możliwe dopiero po 1989 roku.
Mamy więc nadzieję, że nasza praca przyczyni się do zachowania pamięci o tych dramatycznych zdarzeniach. I że pewne fakty i ludzi zdołamy ocalić od zapomnienia.
Kontakt
Zofia Moździerska
I LO im. Mikołaja Kopernika
ul. Mickiewicza 11
16-100 Sokółka
Telefon: 085 711 25 74;
085 711 25 29
Faks: 085 7112574
[email protected]
www.losokolka.pl