Artykuł
Deklaracja prawa człowieka a Białoruś – wywiad cz. 1
16 września [2011] w Mińsku w kawiarni „London” nagrany został wywiad z Tatianą Protko, kandydatem nauk filozoficznych, historykiem, przewodniczącą Białoruskiego Komitetu Helsińskiego w l. 1995-2008, na temat „Historii Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka”. Wywiad został nagrany dla potrzeb Muzeum Deklaracji. Osoba przeprowadzająca wywiad: Łada Burdaczewa. Źródło: http://museum.udhr1948.org/node/95.
autor Tatiana Protko. Osoba przeprowadzająca wywiad: Łada Burdaczewa.
16–03–2019
D: – Jeśli interesowała się Pani prawem, to kiedy, jak do tego doszło i dlaczego?
T: – W latach 1968-74 studiowałam fizykę na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym, później w latach 80. byłam na aspiranturze w Instytucie Filozofii i Prawa Akademii Nauk BSRR, następnie w latach 90. byłam doktorantem Instytutu Historii. Dlatego też prawo nie stykało się bezpośrednio z moją działalnością zawodową. Jednak w czasach radzieckich fizycy byli w pewnym stopniu elitą i interesowali się wszystkim, co nawet nie miało bezpośredniego związku z fizyką.
Kwestie idei bytu ludzkiego, standardów, które normują w nowych czasach życie społeczeństwa były omawiane w środowisku studenckim. Jednocześnie, światowy postęp rozpatrywaliśmy i widzieliśmy tylko z punktu widzenia „fizycznej podstawy”. W różnych przypadkach ta „fizyczna podstawa” bywała różna, ale w żaden sposób nie dotyczyła prawa. W wielu aspektach było to związane z tym, że w tamtym okresie studia prawnicze podejmowali najgorzej przygotowani abiturienci, podjąć studia na prawie można było tylko ze stażem pracowniczym i rekomendacją komitetu partyjnego.
Gdy mówiono „O, on jest z prawa”, oznaczało to „diagnozę”. Prawo było kierunkiem niepopularnym i mało prestiżowym, i nie było uważane za ważne dla rozwoju społeczeństwa. Dlatego w ogóle nie interesowaliśmy się prawem, jednak prawami człowieka interesowaliśmy się, ale uważaliśmy je za utopię, w żaden sposób nie związaną z rozwojem radzieckiego życia i w żaden sposób nie związaną z prawem.
D: – Kiedy po raz pierwszy dowiedziała się Pani o Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka? W jaki sposób się to wydarzyło?
T: – Moi przyjaciele, chyba na trzecim roku, przynieśli Deklarację na zajęcia jako prawie nielegalny dokument, to znaczy uważaliśmy ją za coś zakazanego. Nie było to wydanie drukowane, a egzemplarz przepisany na maszynie do pisania i co więcej nie pierwszy. Jednak treść dokumentu wydawała się nierealna, jak bajka: wszystko było idealne, ale na nasze życie nie miało żadnego przełożenia.
Wtedy też podczas sporów, rozmów zajęłam bardzo pragmatyczne stanowisko: należy kierować się realiami życia, a nie bajecznymi tezami. Dowodziłam, że to nie ma przełożenia, ponieważ takie rzeczy są niedopuszczalne w systemie radzieckim, że one go zniszczą. A do tego system nie dopuści nigdy, jego wytrzymałość jest duża. Właściwie rzecz ujmując, jak tylko świat zaczął żyć ideami zawartymi w Deklaracji, Związek Radziecki runął.
D: – W jaki sposób dołączyła Pani do ruchu obrony praw człowieka? Dlaczego zajęła się Pani obroną praw człowieka?
T: – W maju 1995 roku na Białorusi miało miejsce referendum dotyczące zmiany symboli państwowych. Podczas ogłoszenia [powstania] Republiki Białorusi jako symbole państwowe przyjęto godło Pogoni i biało-czerwono-białą flagę, jako tradycyjne i narodowe symbole Białorusinów. Referendum odbyło się z dużymi naruszeniami, Centralna Komisja Wyborcza długo zwlekała z ogłoszeniem wyników. Jednak tym nie mniej, stało się, chociaż później przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej z tego okresu mówił mi o mających miejsce wahaniach i podjęciu „energicznej” decyzji.
Jeszcze przed ogłoszeniem wyników referendum zarządzający sprawami Prezydenta Białorusi Iwan Titienkow razem ze swoimi czterema podwładnymi wszedł na dach budynku rezydencji Prezydenta. Zdjął flagę państwową, rozerwał ją na kawałki, złożył swój podpis na strzępach, wpisał czas i datę. Według obowiązującego prawa było to po prostu znieważenie symboli państwowych i groziła za nie kara, jak za przestępstwo karne pozbawienia wolności na okres do sześciu lat. Razem z moimi przyjaciółmi złożyliśmy wniosek do Prokuratury Republiki z prośbą o wszczęcie sprawy karnej w związku ze znieważeniem.
Jednak po zbadaniu sprawy trwającym miesiąc prokuratura odpowiedziała, że przestępstwa nie było, a miała miejsce „utylizacja zniszczonej płachty będącej flagą z naruszeniem obowiązujących instrukcji”. Byłam wtedy ogromnie oburzona. W tym czasie Komitet Helsiński w Polsce przeprowadzał konferencję na temat roli służb specjalnych w życiu społeczeństwa demokratycznego. Zapraszano przedstawiciela państwa, przedstawiciela władzy i społeczeństwa obywatelskiego. Zaproponowano mi uczestnictwo w konferencji, w tym czasie byłam doktorantem Instytutu Historii i pracowałam z archiwami, między innymi KGB i BSRR. Wystąpiłam i opowiedziałam, jakie bezprawie u nas panuje, jaki jest stosunek do symboli państwowych.
Przedstawiciele różnych republik byłego ZSRR podchodzili do mnie i starali się znaleźć słowa współczucia i otuchy. Podszedł również dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Federacji Helsińskiej Aaron Rhodes i kierownik Bułgarskiego Komitetu Helsińskiego. Powiedzieli, że nie wolno walczyć samotnie i zaproponowali utworzenie na Białorusi Komitetu Helsińskiego [BKH]. W ten sposób zaczęliśmy się poważnie interesować ruchem obrony praw człowieka. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka stała się jednym z głównych dokumentów, których wprowadznie w życie obiecaliśmy w Statucie.
Z rosyjskiego przełożyła Kamila Laśkiewicz-Krzymińska.
http://museum.udhr1948.org/