EuGENika w obliczu prawa człowieka do bycia wolnym – śladami współczesnej genetyki
Historia zna wiele przypadków, kiedy równość nie stanowiła istotnego elementu funkcjonowania ludzi w społeczeństwie. Co więcej, przez lata istniały systemy oparte na nierówności, segregacji, a wreszcie i eliminacji niektórych jednostek. Dbałość o czystość rasy, o tworzenie społeczeństwa nieomal w oparciu o sztywną matrycę cech pożądanych i tych, które należy eliminować, stanowiła przez lata priorytet niektórych rządów.
Kryteria, w oparciu o które dokonywano selekcji, sięgają XIX wieku, chociaż pierwsze wzmianki o charakterze eugenicznym pojawiają się jeszcze w starożytności, np. w platońskim „Państwie”, gdzie Arystokles pisze: „w Państwie należy zastosować dyscyplinę (…) nakazującą zajmować się tylko zdrowymi na ciele i umyśle obywatelami. Tym natomiast, którzy nie są zdrowi, należy pozwolić umrzeć” .
Podobne eugeniczne przejawy można śmiało przypisać także spartańskiemu wzorcowi, który popierał i promował Likurg (pamiętamy bowiem z historii porzucanie dzieci na wzgórzach Tajgetos), czy chociażby Tomasso Campanelliemu, który w swoim dziele „Miasto Słońca” opisuje wizję idealnego społeczeństwa. Cytując za M. Musielakiem: „rację ma chyba amerykański badacz dziejów myśli eugenicznej Allen Roper uznając Campanellę za proroka eugeniki XX w. Jest on bowiem w jego mniemaniu ogniwem łączącym surową eugenikę starożytną z nowożytną naukową eugeniką Galtona” .
O klasowym rozwarstwieniu społecznym uczono nas już w pierwszym etapie edukacji szkolnej. Takie warstwowe traktowanie populacji w danym systemie strukturalnym państwa (lub organizacji, jak chociażby polis) funkcjonowało przez całe wieki. Cywilizacje starożytne, średniowieczne ustroje oraz wczesne XX-wieczne rozwiązania wewnątrzpaństwowe zakładały, że ludzie nie są równi ani sobie, ani względem prawa.
Wydawać by się mogło, że współczesne cywilizacje były i są na tyle rozwinięte i świadome przeszłości bogatej w zbrodnie wojenne, ludobójstwa i agresje powodowane klasyfikowaniem społeczeństwa na ludzi i podludzi, iż z samych siebie stronić powinny od działań zaburzających równość i równowagę w ich strukturalnym bycie. Tymczasem, jeżeli sięgniemy w karty historii, odnajdziemy nieodosobnione przypadki działań (nierzadko masowych), które powodują, iż niezbędne zdają się legislacyjne dookreślenia o wadze i randze równości człowieka wobec człowieka i tegoż wobec prawa.
Zwolenników eugenicznych założeń było na przestrzeni lat wielu, chociaż dopiero w XIX wieku (za sprawą Francisa Galtona) wprowadzono do użycia termin: eugenika – pojęcie pochodzące z języka greckiego. „Eugenos” oznacza „dobre pochodzenie”.
Pierwotnym celem eugeniki było selektywne rozmnażanie (zwierząt oraz ludzi), służące zahamowaniu procesu degeneracji rasy oraz zmierzające do podniesienia jej wartości jakościowej. Eugenicy używali nawet określenia „hodowanie” ludzi . Powyższe założenia realizowane były poprzez metody o charakterze pozytywnym (popieranie przez władzę konkretnych działań, „dających gwarancję wzrostu liczby jednostek wartościowych” ) oraz negatywnych (w ramach których podejmowano walkę ze zjawiskami, które uznano za szkodliwe dla kondycji społeczeństwa ). Początek XX wieku to okres, kiedy eugenika święciła swoje tryumfy wśród intelektualnych elit; jej zwolennikami byli m. in. Bernard Shaw, Winston Churchill, czy chociażby Tadeusz Boy-Żeleński .
To eugenika dała podwaliny dla przymusowej sterylizacji, dla segregacji rasowej oraz eksterminacji ludności. I nie nowym, ale zapewne zaskakującym dla laika jest fakt, iż jej córką jest współczesna genetyka, w oparciu lub w bliskości z którą prowadzone są takie zabiegi jak in vitro, aborcja czy eutanazja. Początki genetyki (pierwsza połowa XX wieku) to także okres, kiedy ta dziedzina nauki cieszyła się „największymi względami; oczekiwano, że uda się dzięki niej pomnożyć cechy pozytywne i usunąć negatywne”. Termin „eugenika” staje się zatem centralnym punktem układu, wokół którego, niczym planety wokół słońca, krążą realne i doniosłe w skutkach działania, niezmiennie istotne ze względów etycznych, moralnych i religijnych.
Celem moim nie jest w żadnym razie próba rozwiązania tychże kulturowo-moralnych wątpliwości, ale próba zrozumienia systemu, z którym styka się dzisiejsza genetyka. Pytań, które można zadać w odniesieniu do eugeniki oraz jej genetycznej „mutacji” jest wiele – tak wiele, jak duża jest liczba osób, które chociaż raz spróbują poznać historię tego zjawiska. Prób tego poznania może być sporo – jest to bowiem zjawisko skomplikowane, niejednorodne etycznie i moralnie – i brak mi przekonania, czy możliwe jest jednoznaczne poznanie tego… no właśnie – zjawiska (?), procederu (?).
Dlatego z mojej strony podejmę nieśmiałą próbę krótkiego i mającego charakter ogólnego przybliżenia eugenicznej myśli w zestawieniu z prawem człowieka do bycia jednostką wolną, korzystającą z pełni praw (praw człowieka), w tym z prawa podstawowego, jakim jest prawo do życia. Natomiast poszukiwanie właściwych pytań i jeszcze właściwszych odpowiedzi na te pytania pozostawiam Czytelnikom.
Z takiego powodu moją próbę zakreślenia tematu rozpoczynam od konstytucyjnej gwarancji, zgodnie z którą: „wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne” . Prawotwórcze działania nakierowane na ochronę i gwarancję równości mają swoje źródło w wartości immanentnej pod względem przynależności człowiekowi, jaką jest niezbywalna i przyrodzona godność osobowa. To na kanwie godności osobowej budowane jest całe zaplecze norm prawnych skupionych wokół praw człowieka. „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych” .
„Żaden ze sposobów oddziaływań na jednostki i społeczeństwa (rządzenie, kierowanie, koordynacja, nauczanie, leczenie) nie może zakładać, czy też zmierzać do pozbawienia tego elementarnego i pierwotnego prawa, bez względu na stan zdrowia (zarówno osób zdrowych, jak i chorych, w tym także zaburzonych psychicznie) czy też sposób postępowania, nawet najbardziej bezprawny i szkodliwy z punktu widzenia społecznego, a także niemoralny” . Godność osobowa jest wyznacznikiem ochrony praw człowieka, leży u podstaw założeń tej ochrony i u źródła jej realizacji i to ona jest punktem wyjścia do dyskusji o prawach i wolnościach jednostki.
„Podstawą koncepcji praw człowieka jest człowiek wolny, twórczy, dobrze znający prawa przyrody i swoje miejsce w przekształceniach cywilizacji” . Jak definiowalna jest zatem „wolność”? Zgodnie ze słownikiem języka polskiego wolność oznacza:
• „1. niezależność jednego państwa od innych państw w sprawach wewnętrznych stosunkach zewnętrznych;
• możliwość podejmowania decyzji zgodnie z własną wolą;
• życie poza więzieniem, zamknięciem;
• prawa obywateli wyznaczone przez dobro powszechne, interes narodowy i porządek prawny” .
„Uznawanie życia człowieka za wartość skłania do jego normatywnej ochrony w zakresie zależnym od koncepcji wartości życia. Systemy normatywne, oparte na koncepcji absolutnej wartości życia, zmierzają do całkowitej jego ochrony. (…) systemy normatywne, skonstruowane zgodnie z koncepcją relatywnej wartości życia, dopuszczają wyjątki w zakresie tej ochrony. W obu przypadkach konieczność ochrony życia ludzkiego wynika z odwiecznych i licznych jego zagrożeń” . Roman Tokarczyk wymienia jako zagrożenia zarówno kataklizmy naturalne, jak i stosunki międzyludzkie, a także wykorzystanie odkryć nauk biologicznych . Michael Freeman zauważa, że współczesną funkcja koncepcji praw człowieka jest ochrona jednostki przed skutkami nadużywania władzy przez rządy . Pisze on także, iż „prawa człowieka nie stanowią całej moralności czy polityki: muszą być równoważone przy pomocy innych wartości, takich jak porządek społeczny. Nie są one bezwarunkowe ani arbitralne, może dochodzić do konfliktów i kolizji między nimi. Jakkolwiek moralny i humanitarny argument na rzecz zasadniczej roli koncepcji praw człowieka w teorii politycznej jest bardzo mocny” .
Ważną kwestię podnosi także Wiktor Osiatyński, który podkreśla różnicę pomiędzy osiemnastowieczną a dwudziestowieczną teorią praw – w pierwszym przypadku praw jednostki, w drugim, praw człowieka. Pisze on, iż: „osiemnastowieczną (…) koncepcję praw jednostki stworzyli filozofowie, dwudziestowieczną zaś koncepcję praw człowieka sformułowali politycy i zaangażowani obywatele. Była ona pozbawiona podstaw teoretycznych nawet jeśli niosła pewne treści filozoficzne ukryte za ideą godności, skupiała się raczej na politycznej praktyce (…) Główną wartością, jaką chroni dwudziestowieczna teoria praw, nie jest już, jak w XVIII wieku, autonomia jednostki, tylko ludzka godność” .
„Suwerenność państwowa utrudnia wdrażanie praw człowieka, częściowo dlatego, że przywódcy państw mają pewien interes w tłumieniu praw człowieka, częściowo zaś dlatego, że zwykli ludzie wyrażają ograniczoną gotowość poświęcania się dla obrony praw człowieka innych ludzi” .
Ponieważ „ponadkulturowy consensus co do praw człowieka powinien się więc skupiać na konkretnych prawach, a nie kwestiach teoretycznych czy filozoficznych” , powinien też ograniczać się do listy minimum” . Poprzez minimum W. Osiatyński ujmuje stworzenie listy takich praw, które każde państwo „uznaje za niezbędne bez względu na dominującą kulturę, religię lub tradycję” . I podaje także listę, zgodnie z którą „większość autorów zgadza się, że niezbędne są następujące podstawowe prawa i wolności:
- prawo do życia,
- prawo do statusu osoby ludzkiej,
- prawo do osobowości prawnej (w tym prawo do obywatelstwa),
- autonomia w podstawowych kwestiach osobistych,
- prawo do integralności cielesnej obejmujące zakaz tortur oraz kar i egzekucji, okrutnych, nadzwyczajnych i arbitralnych, zakaz uprowadzania przemocą,
- zakaz przymusowych eksperymentów na ludziach,
- zakaz niewolnictwa, handlu ludźmi i innych form zniewolenia, zakaz samowolnego pozbawienia wolności,
- szczególne prawa osób aresztowanych i więzionych,
- prawo do uczciwego procesu i stosownych procedur prawnych,
- zakaz więzienia za długi,
- zakaz stosowania kar z mocą wsteczną,
- wolność myśli, sumienia , wyznania i słowa,
- równość wobec prawa i zakaz dyskryminacji,
- prawo udziału w rządzeniu” .
Charles Davenport , w 1903 roku napisał: „musimy osuszyć źródła, zatamować napływ zdefektowanej, zdegenerowanej protoplazmy. Tak jak społeczeństwo ma prawo bronić się pozbawiając życia mordercę, tak samo ma prawo unicestwić ohydnego węża beznadziejnie podstępnej protoplazmy” . Jeżeli wziąć pod uwagę pogląd Galtona o tym, że „talent, charakter, intelekt, itd. (jak również brak któregokolwiek z tych atrybutów), są dziedziczone od przodków , to nie dziwi fakt, iż proponował on, aby eugenika zajęła się „ulepszaniem genetycznych cech populacji w trzech sferach: (1) zdrowia, (2) inteligencji, (3) charakteru moralnego” .
Był on przekonany, że „dziedziczność jest bardziej istotnym czynnikiem determinującym cechy ludzkie niż środowisko, jakkolwiek nie wykluczał jego roli w kształtowaniu osobowości” . Był on jednym z prekursorów eugeniki, a jego dzieło kontynuował m.in. Karl Pearson, który próbował stworzyć zasady dziedziczenia według matematycznych praw . Sam Galton czerpał m.in. od Lamarca oraz swojego kuzyna Karola Darwina, a dopiero ich „uczniami” byli Lenin oraz Hitler.
Hitler inspiracje dla swoich działań czerpał właśnie od eugeników. „Mein Kampf” to dzieło, które zostało stworzone właśnie w oparciu o założenia eugeniczne .
Powszechna i modna w tamtym okresie tendencja do eliminacji jednostek niepożądanych doprowadziła to tego, iż w 1920 roku Lenin wprowadził aborcję eugeniczną; którą w 1933 roku wdrożył również sam Hitler. Pojęcie aborcja eugeniczna jest ściśle związane z eugeniką negatywną i służyła ona eliminacji potomstwa ułomnego oraz zabijaniu noworodków. Realizacja tychże założeń mogła odbywać się przymusowo lub dobrowolnie .
Intrygujący jest fakt, iż Galton – a przez całe lata kontynuatorzy jego myśli – byli przekonani, że eugenika jest nauką, która sama w sobie ma na celu stworzenie czegoś na styl czystej rasy nadludzi. A zaiste przeraża świadomość, iż po I wojnie światowej ruch eugeniczny (chociaż formalnie niezorganizowany w oficjalne struktury ), kwitnie już nie tylko w Wielkiej Brytanii (kolebce eugeniki), Argentynie, Danii, Francji, Norwegii, Belgii, Włoszech, Brazylii i Rosji , ale zamiast tracić na sile, rozprzestrzenia się na Polskę, Czechosłowację, Finlandię, Holandię, Szwecję, Węgry i Szwajcarię .
Wydarzenia II wojny światowej spowodowały wzrost świadomości i wiedzy ludzi na całym świecie. Powstanie ONZ, stworzenie Karty Narodów Zjednoczonych (1945 r.), podpisanie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka (1948 r.) to pierwsze globalne dowody na potępienie nazistowskich działań; a także nakreślenie nowego, powojennego celu państw, którym powinno być poszanowanie praw człowieka i wyznaczenie celów, o które państwa będą walczyć .
„Idea praw człowieka jest bardziej moralnej niż prawnej natury. Chociaż coraz więcej tych praw zyskuje ochronę formalnoprawną, to jednak przede wszystkim odzwierciedlają one ludzkie aspiracje. Głoszą powszechnie przyjęte standardy wolności, ograniczenia władzy państwa i świadczeń, których można oczekiwać od społeczeństwa reprezentowanego przez państwo zgodnie z podstawowymi wartościami moralnymi. Niektóre standardy gwarantują prawo, lecz wciąż pojawiają się nowe w formie postulatów moralnych. Prawa człowieka są zatem uniwersalnymi prawami moralnymi o fundamentalnym charakterze” .
Współcześnie nasze prawa zabezpieczone są całym szeregiem dokumentów, ustaw, deklaracji, paktów. Dzisiaj wiemy już, że „ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw” .
Podobnie jak wiemy, że „prawa i wolności człowieka są immanentnie związane z jego autonomią, swobodą i niezależnością od ingerencji państwa oraz innych organizacji i zrzeszeń” . „Przyjęte w cywilizacji współczesnej traktowanie prawa jako środka sterowania społeczeństwem, w trosce o zachowanie całości (integralności) systemu społecznego (…) wywołuje potrzebę (…) znacznego rozszerzenia pola aktywności legislacyjnej na coraz to nowe dziedziny życia społecznego, gospodarczego, kulturalnego, a niekiedy i rodzinnego, religijnego” .
Wiedząc to powinniśmy jeszcze tylko pamiętać, o kilku kwestiach. M. in., że równość rozumiana wieloskładnikowo nie może oznaczać identyczności oraz, że „prawo może i powinno różnicować obywateli z uwagi na pewne cechy, określane niekiedy mianem relewantnych” . Bo „czy prawo jako takie w ogóle może być nieprawowite?” .