Powstanie Warszawskie i „Solidarność” z perspektywy rosyjskich historyków
Podczas II seminarium w ramach projektu „Klioterapia – zgłębianie historii w przestrzeni postsowieckiej jako droga do zrozumienia i współpracy”, poświęconego stosunkom polsko-rosyjskim oraz wzajemnemu postrzeganiu się obu narodów na polu pamięci historycznej, po wystąpieniu prof. Albiny Noskowej miała miejsce następująca debata dotycząca gł. powstania warszawskiego i „Solidarności”.
Tekst pochodzi z parterskiej strony „Uroki istorii”.
Prowadząca: Pozwolę sobie na jeden mały komentarz do wystąpienia Albiny Fiedorowny. Oczywiście, problem mitologizacji Stalina to jeden z głównych problemów Rosji Putina. Ta mitologizacja ma swoje źródła na samej górze, na Kremlu, lecz odpowiada też określonym nastrojom w społeczeństwie.
Wydaje mi się, że w wielu aspektach ta ocena zaprzecza tym aktom ustawodawczym, które zostały przyjęte przez Federację Rosyjską w latach 90., na przykład preambule ustawy o narodach represjonowanych, gdzie wprost mówi się o przestępczym charakterze reżimu stalinowskiego. Zaprzecza ona tej ocenie reżimu stalinowskiego, która wykształciła się w wielkiej literaturze rosyjskiej.
Jednak nasze społeczeństwo, z wielu przyczyn, jest bardzo poróżnione w tej kwestii. Historia Polski ma żywotne znaczenie dla współczesnego społeczeństwa rosyjskiego z wielu powodów, w tym, aby odpowiedzieć na pytanie: czy walka o wolność może być bezsensowna? Czy walka z bezbożnym, nieludzkim reżimem komunistycznym ze wszystkimi błędami, wzlotami, upadkami tej walki jest niepotrzebna czy nie?
Pytanie (Polska): Mam pytanie do Pani profesor Noskowej o powstanie warszawskie. Chciałabym dowiedzieć się, jakie była prawdziwe motywy wybuchu powstania, jakie był jego cel? Czy uważa Pani, że stosunki polsko-rosyjskie ukształtowałyby się inaczej, gdyby powstania nie było lub jeżeli zakończyłoby się ono inaczej?
Noskowa: Widziałam jeden dokument, to informacja Stalina o tym, kto i kiedy w imieniu Związku Sowieckiego wzywał Polaków do powstania. To była informacja z analizą programów radiowych, która została zaprezentowana Stalinowi jeszcze w trakcie trwania powstania. W tym dokumencie napisane było, że żadna radiostacja Związku Sowieckiego nie wzywała do powstania w Warszawie. Mogły one wzywać do walki z niemieckimi okupantami.
Pojawiło się bardzo wymijające wezwanie radiostacji Kościuszko z 29 lipca. Było związane ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, ale kto mógł pomyśleć lub przypuścić, że 31 lipca o 4 nad ranem wydany zostanie rozkaz dla Drugiej Armii Pancernej, aby przeszła do obrony.
Wiecie, jaka tragedia spotkała tę armię pod Warszawą – została praktycznie zniszczona. Co zrobił w odpowiedzi Hitler? Wprowadził 4 dywizje pancerne, aby nie dopuścić do przedarcia się Armii Czerwonej do Warszawy. Ponieważ przedarcie się armii do Warszawy oznaczało załamanie się frontu w Prusach Wschodnich.
Co by się stało? Nie wiem, ale przynajmniej nie byłoby takich ofiar i myślę, że los Armii Krajowej także ukształtowałby się trochę inaczej. Dokumentów na ten temat naturalnie brakuje, ale jestem przekonana, że powstanie warszawskie było błędem rządu. Anders nazywał je przestępstwem. Sosnkowski dwukrotnie wysyłał rozkazy dowództwu Armii Krajowej: „Bez uzgodnienia z Armią Czerwoną nie wolno zaczynać powstania”.
Mówi się, że Mołotow został zawiadomiony o powstaniu jeszcze 30 lipca. Ale jest to zniekształcenie faktów, sytuacja wyglądała inaczej. Mikołajczyk zapytał: „Czy moglibyście zbombardować lotniska wokół Warszawy, jeśli w Warszawie wybuchnie powstanie?”. Reakcja Mołotowa: „O czym wy mówicie? Armia Czerwona jest 10 km od Warszawy”. Armia do tego czasu została całkowicie poszatkowana. Skład osobowy wynosił 2/3 przepisowego. Sprzętu pozostało około 30 procent. Nie miał kto zdobywać Warszawy.
Leonid Gorizontow (Rosyjski Państwowy Uniwersytet Humanistyczny): Wydaje mi się, że nasza dyskusja rozwinęła się przede wszystkim w kierunku problematyki alternatyw historycznych. Nie jest to dziwne, ponieważ i lata 40. i 80. to momenty zwrotne w rozwoju Polski i nie tylko Polski. Jednak uważam, że historycy powinni wypowiadać się także w trybie przypuszczającym. Historia zna wszystkie tryby naszych języków – i przypuszczający, i rozkazujący, dodatkowo w historii istnieją imperatywy.
Mam pytanie do obu prelengentek [L.G. ma na myśli także referat Larisy Lykoszynej „Solidarnost: legienda 80-ch i riealnost” [Solidarność: legenda lat 80. i rzeczywistość], związane z tym, że w rozwoju wieloczynnikowym wydarzeń i lat 40. i 80. mimo wszystko, opierając się na pewnych świadectwach źródłowych, można odkryć pewne momenty, po których, rozwój wydarzeń nie miał już żadnych alternatyw. To znaczy, stawał się bezpowrotny. Czy można takie momenty, z uwzględnieniem współczesnego poziomu wiedzy historycznej, określić dla lat 40. I 80.?
Noskowa: Myślę, że i po powstaniu PKNO istaniały jeszcze możliwości do dyskusji. Stalin bowiem bardzo długo nie wykluczał możliwości pewnych kontaktów i nawet pewnego razu powiedział Langemu: „Dlaczego rozmawiamy z Polakami tylko przez Anglików? Potrzebny jest kontakt bezpośredni. Jedźcie, porozmawiajcie”. Czy była to gra, czy nie – tego nie wiem. Jednak myślę, że po Jałcie i Poczdamie chyba nie mogła być już urzeczywistniona inna alternatywa.
Lykoszyna: W historii „Solidarności” także można dopuścić hipotezę, że pewne czynniki międzynarodowe spowodowały bezpowrotność wydarzeń. Próby, podobne do uzgodnień okrągłego stołu, podejmowane były także wcześniej. Jednak nie udawało się, ponieważ „Solidarności” przeceniała swoje siły. Atmosfera w obozie socjalistycznym wcale nie usposabiała przychylnie do takich porozumień.
A gdy zmieniła się sytuacja międzynarodowa, rozpoczęła się pieriestrojka w ZSRR – wtedy też powstały obiektywne warunki do tego, aby okrągły stół stał się rzeczywistością. To znaczy, kiedy mówimy o historii Polski, za nic nie możemy zapominać o tym, co miało miejsce za granicami tego kraju, w obozie socjalistycznym, a jeszcze konkretniej w Związku Sowieckim. Zmiany międzynarodowe uwarunkowały cały przebieg wydarzeń.
Pytanie: Jak Pani myśli, czy, aby zrozumieć ruch Solidarności, ważne jest, aby pamiętać, że Polska nie istniała jako samodzielne państwo przez 123 lata, że w XIX wieku miały tam miejsce dwa powstania? W jaki sposób doświadczenie walki o niepodległość z tego okresu wpłynęło na strategię „Solidarności”?
I drugie pytanie. Czy doświadczenie stworzenia w 1918 roku niezależnego państwa polskiego mogło wpłynąć na wolę powstańców warszawskich, aby dokonać wyłomu jeszcze raz i stworzyć niezależne państwo? Czy takie paralele miały jakiekolwiek znaczenie?
Lykoszyna: Myślę, że takie paralele, niewątpliwie istniały. Co więcej, działacze Solidarności wprost odwoływali się do doświadczeń i powstań z XIX wieku i do doświadczeń powstania warszawskiego. Występowały sytuacje napięcia, na przykład po wprowadzeniu stanu wojennego. Polacy nie pogodzili się z tym, nie siedzieli cicho w swoich domach. Przed kościołami układali krzyże z kwiatów lub świec. O ustalonej porze w oknach zapalano świece. W określone dni (1 i 3 maja, 31 sierpnia) urządzane były demonstracje. Działo się tak w ciągu całych lat 80. Ludzie nie tylko obrywali w głowy pałkami, ale też ginęli.
Ideolodzy „Solidarności” odwoływali się przy tym do doświadczeń walki narodowo-wyzwoleńczej, a o powstaniu warszawskim wspominali, zwłaszcza w okresie stanu wojennego, gdy trzeba było sprzeciwiać się władzom. Na ulotkach zawsze pojawiał się obraz powstania warszawskiego. „Solidarność” to pewnego rodzaju przejaw walki narodowo-wyzwoleńczej.
Jest takie wyrażenie: „Każde pokolenie Polaków ma swoje powstanie”. Dla jednego pokolenia „Solidarność” także była powstaniem. Młodzież w końcu lat 80. także mówiła o sobie tak, że liderzy „Solidarności” bali się, że nie poradzą sobie z tym zrywem.
Noskowa: Zgadzam się z Larisą Siemienową. I wy, i my, gdy mówimy o walce Polski o niezależność, mamy na myśli jedną niezależność – niezależność od ZSRR. Czy w świecie współczesnym istnieje niezależność całkowita? Czy, mimo wszystko, każde państwo, z własnej woli, bądź nie, zgadza się na pewne ograniczenia niezależności?
Takie wydarzenia historyczne nie przechodzą nie pozostawiając śladu. Jednak jestem za tym, abyśmy, jako specjaliści, analizowali to bądź inne wydarzenie nie zgodnie z pewnymi wyobrażeniami i upodobaniami społecznymi, ale zgodnie z naszym rozumieniem mających miejsce wydarzeń.
Lykoszyna: Być może, nie wszyscy znają epizod z życia obecnego prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego. Gdy jego ojcu powiedziano, że syn został aresztowany, odpowiedział: „Dzięki Bogu, Bronka aresztowano. W końcu zaczęliście działać”. To znaczy, dla narodu polskiego normalna jest walka za jakieś wzniosłe ideały.
Pytanie (Warszawa): Mówimy o faktach, decyzjach, ale nie rozmawialiśmy o czerwcu 1945, procesach i ludziach, kiedy to wsadzono do więzienia niektórych przywódców AK, w tym Okulickiego, o którym już Pani wspominała.
Noskowa: Po prostu nie wystarczyło mi czasu, aby opowiedzieć o tym okresie. Zrobiono tak i było to niewybaczalne. Jednak nie ma instytucji wywiadowczych, które grają czysto, kierując się moralnością. Miało miejsce aresztowanie szesnastu. Faktycznie odsunięto od uczestnictwa w omówieniu przyszłego składu rządu kierownictwo podziemia polskiego. Stalin nie ufał tym ludziom, ponieważ było wiele przykładów wrogiego stosunku do Związku Sowieckiego.
Aresztowanie miało miejsce pod koniec marca, a na początku marca rozpoczęło się opracowanie operacji o nazwie „Unthinkable” [„Operacja Nie Do Pomyślenia”]. Plany opracowywane były przez brytyjskie kręgi wojskowe, chodziło o przygotowanie się do wojny przeciwko Związkowi Sowieckiemu, której data wyznaczona została na 1 lipca 1945 roku.
Kierownictwo sowieckie miało swoich szpiegów i w Anglii, i w Polsce, zarówno w Armii Krajowej, jak i w samym rządzie. Dlatego myślę, że te dwa wydarzenia były powiązane. Plan „Unthinkable” zakładał bowiem rozpętanie wojny na terytorium Niemiec, ale działania wojenne miały toczyć się także na terytorium Polski.
(ak)
Z rosyjskiego przełożyła Kamila Laśkiewicz
Portal „Uroki istorii”