Prawa człowieka a negowanie Holocaustu i innych zbrodni przeciwko ludzkości oraz aktów ludobójstwa
Celem niniejszego tekstu jest zwrócenie uwagi na zagadnienie negacjonizmu, inaczej nazywanego rewizjonizmem lub „kłamstwem oświęcimskim”. Pod tym pojęciem rozumiemy wypowiedzi, które podważają prawdziwość ustaleń i ocen historycznych w odniesieniu do Holocaustu, jak również innych zbrodni przeciwko ludzkości i aktów ludobójstwa.
Celem niniejszego tekstu jest zwrócenie uwagi na zagadnienie negacjonizmu, inaczej nazywanego rewizjonizmem lub „kłamstwem oświęcimskim”. Pod tym pojęciem rozumiemy wypowiedzi, które podważają prawdziwość ustaleń i ocen historycznych w odniesieniu do Holocaustu, jak również innych zbrodni przeciwko ludzkości i aktów ludobójstwa.
Nie ulega wątpliwości, że dobra znajomość historii powszechnej, w tym zwłaszcza historii XX wieku, jest niezbędna dla zrozumienia genezy i rozwoju praw człowieka. Przyjmuje się, że ich współczesne znaczenie oraz prawny kontekst ochrony jest przede wszystkim efektem tragicznych wydarzeń w historii Europy i świata przed i w czasie II wojny światowej. Jest to słuszne założenie, mimo że prawa człowieka nie są przecież koncepcją „odkrytą” w 1945 roku. Antecedencji praw człowieka należy poszukiwać w wydarzeniach znacznie poprzedzających II wojnę światową, a związanych między innymi z filozofią Oświecenia, rewolucją francuską czy początkami państwowości Stanów Zjednoczonych.
Pozostaje jednak faktem, że to ogrom zbrodni popełnionych w związku z II wojną światową stał się katalizatorem przemian w świadomości społeczności międzynarodowej i doprowadził do międzynarodowego dowartościowania i kodyfikacji praw człowieka. Przyjęta przez Zgromadzenie Ogólnie ONZ w dniu 10 grudnia 1948 r. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka wspomina w preambule o tym, że „nieposzanowanie i nieprzestrzeganie praw człowieka doprowadziło do aktów barbarzyństwa, które wstrząsnęły sumieniem ludzkości”.
Mimo iż w powyższym sformułowaniu brak jest cezury czasowej, okoliczności powstania Deklaracji skłaniają do przyjęcia, że chodzi tu o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i akty ludobójstwa popełnione w czasie II wojny światowej. Jednocześnie nie należy zapominać o aktach barbarzyństwa, które nastąpiły wcześniej, czego przykładem może być ludobójstwo Ormian dokonane na terytorium Imperium Osmańskiego w latach 1915-1917.
Wypowiedzi klasyfikowane jako „kłamstwo oświęcimskie” są w wielu państwach ścigane i karane. Warto przyjrzeć się temu problemowi z perspektywy praw człowieka, ponieważ do ich katalogu zaliczamy wolność wyrażania opinii (inaczej wolność ekspresji) – czyli wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei. Tymczasem wypowiedzi negujące zbrodnie przeciwko ludzkości nie korzystają z ochrony, jaką roztacza prawo do wolności ekspresji. Przeciwnie, wiele państw uznaje tego typu wypowiedzi za nadużycie (eksces) wolności słowa, a w kategoriach prawa karnego – za przestępstwo.
Poniższe rozważania objaśniają, dlaczego kłamstwo oświęcimskie stanowi eksces wolności słowa oraz w jaki sposób negacjonizm jest postrzegany z perspektywy europejskiego systemu ochrony praw człowieka. Dla przedstawienia tej perspektywy należy odwołać się do orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPC), który wypracował w tej kwestii jasne stanowisko, przynajmniej w odniesieniu do negacjonizmu Holocaustu. Nieco więcej kontrowersji wywołuje natomiast stanowisko ETPC wobec wypowiedzi, które zawierają oceny polityczne i negują zbrodnie takie jak wspomniane ludobójstwo Ormian w latach 1915-1917.
Na zakończenie uwag wstępnych konieczna jest także uwaga o charakterze metodycznym: niniejszy tekst nie ma wymiaru naukowego, lecz został napisany z aspiracjami publicystycznymi i dydaktycznymi. Może służyć jako materiał pomocniczy dla zorganizowania lekcji lub zajęć dotyczących problematyki „kłamstwa oświęcimskiego”. Tekst zawiera omówienie dwóch orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, a także zwięzły wybór przepisów prawa międzynarodowego i polskiego, odnoszących się do tych zagadnień. Ze zrozumiałych względów nie stanowi natomiast wyczerpującego kompendium wiedzy na ten temat, podobnie jak nie obejmuje rozważań natury czysto historycznej.
Autorowi zależało na przedstawieniu negacjonizmu jako dość wąskiego problemu praw człowieka, który stwarza okazję do postawienia kilku ważnych pytań: z jakich powodów „kłamanie o historii” podlega sankcji karnej? Jakie wartości cenne dla społeczeństwa demokratycznego mogą być zagrożone w związku z propagowaniem rewizjonizmu Holocaustu? Czy system praw człowieka potrafi skutecznie obronić się przed żądaniami uznania wypowiedzi negacjonistycznych za podlegających ochronie z tytułu wolności słowa?
I. Kłamstwo oświęcimskie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka – sprawa Garaudy przeciwko Francji (decyzja ETPC o niedopuszczalności skargi z 24 czerwca 2003 r.)
W 1995 r. autor skargi opublikował książkę pt. „Mythes fondateurs de la politique israélienne” („Mit założycielski polityki izraelskiej”), która zawierała wiele stwierdzeń sprzecznych z historyczną prawdą na temat Holocaustu. Roger Garaudy napisał między innymi, że nie ma dowodów na to, że niemieccy naziści dążyli do eksterminacji Żydów w ramach tzw. „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Zdaniem Garaudy’ego, plan hitlerowców zakładał jedynie deportację Żydów, a żadne dokumenty, w tym protokół tzw. narady w Wannsee, nie dają podstaw do uznania, że Niemcy chcieli fizycznej likwidacji narodu żydowskiego. Autor książki w wielu miejscach, w tym w rozdziale zatytułowanym „Mit Holocaustu”, podważył liczbę zgładzonych Żydów, przyczynę ich śmierci oraz zakwestionował używanie do tego celu komór gazowych. Autor przyczynę śmierci Żydów przypisywał deportacjom, epidemiom i niedożywieniu.
Organizacje praw człowieka oraz byli kombatanci złożyli zawiadomienia do francuskich organów ścigania o popełnieniu przez autora książki przestępstwa zaprzeczania zbrodni przeciwko ludzkości. Przed sądami francuskimi toczyło się następnie kilka postępowań dotyczących różnych aspektów tej sprawy, w tym zarzutu nawoływania do nienawiści rasowej. Po stwierdzeniu winy autora książki przez sądy krajowe (i nałożeniu na niego wysokiej grzywny), Garaudy złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, domagając się uznania, że stał się ofiarą naruszenia prawa do wolności ekspresji (gwarantowanego w artykule 10 Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, dalej jako: EKPC, Konwencja).
Garaudy twierdził, że sądy francuskie nie zrozumiały wydźwięku jego książki, bowiem nie zaprzeczała ona popełnieniu przez nazistów zbrodni przeciwko Żydom, ani temu, że były to zbrodnie przeciwko ludzkości. Natomiast książka autora była pracą o charakterze politycznym, której głównym celem była krytyka polityki Izraela. Dlatego – zdaniem Garaudy’ego – nie należy postrzegać go jako rewizjonistę.
Francja jako państwo pozwane przed Trybunałem domagała się natomiast uznania przez Trybunał, że skarga jest niedopuszczalna, ponieważ autor skargi nadużył swoich praw przysługujących mu z mocy Konwencji. Wyjaśnienia wymaga w tym miejscu ważny aspekt ochrony prawa do wolności ekspresji: otóż zwykle Trybunał ocenia, czy wypowiedź mieściła się w granicach ochrony, na podstawie tzw. klauzuli limitacyjnej (art. 10 ust. 2 EKPC). Klauzula ta zawiera kryteria oceny ingerencji państwa w wolność ekspresji. Chodzi o to, czy ingerencja (np. wyrok sądu) była przewidziana przez prawo, realizowała jeden z uprawnionych celów (m.in. bezpieczeństwo państwowe, integralność terytorialna, ochrona zdrowia i moralności, ochrona dobrego imienia i praw innych osób), a także czy była „niezbędna w społeczeństwie demokratycznym”.
Na marginesie trzeba wspomnieć, że Konwencja europejska akcentuje „obowiązki i odpowiedzialność”, jakie łączą się z korzystaniem z wolności słowa. Warto zastanowić się, na czym polega ta odpowiedzialność? Wobec kogo jest ona realizowana? Jakie skutki może pociągać za sobą nieodpowiedzialne korzystanie z wolności ekspresji?
Wracając do sprawy Garaudy’ego: Trybunał nie oceniał wypowiedzi zawartych w książce negującej Holocaust z perspektywy klauzuli limitacyjnej (zgodność ingerencji z prawem krajowym, celowość, konieczność), bowiem stwierdził niedopuszczalność skargi z uwagi na nadużycie prawa. Zgodnie bowiem z artykułem 17 Konwencji:
„Żadne z postanowień niniejszej konwencji nie może być interpretowane jako przyznanie jakiemukolwiek państwu, grupie lub osobie prawa do podjęcia działań lub dokonania aktu zmierzającego do zniweczenia praw i wolności zawartych w niniejszej konwencji albo ich ograniczenia w większym stopniu, niż to przewiduje konwencja.”
To bardzo ważny, chociaż rzadko używany w praktyce artykuł Konwencji. Zakaz nadużywania postanowień EKPC do działań mających na celu „zniweczenie praw i wolności” stanowi zaporę przed próbą powoływania się na prawa człowieka dla celów całkowicie z nimi sprzecznymi. Ujmując tę kwestię lapidarnie: „nie ma wolności dla wrogów wolności” (przy czym nie oznacza to w żadnym wypadku, że „wrogów” praw człowieka należy tej wolności pozbawiać fizycznie). Zakaz nadużycia praw mówi natomiast o tym, że nie można dopuścić do wykorzystywania praw człowieka i ich konwencyjnej ochrony dla niszczenia lub ograniczania tych praw.
W orzeczeniu w sprawie Garaudy Trybunał stwierdził między innymi, że:
– usprawiedliwianie polityki pronazistowskiej nie może korzystać z ochrony na podstawie artykułu 10 (wolność ekspresji). Ponadto, istnieje kategoria jasno ustalonych faktów historycznych – takich jak Holocaust – których negowanie powoduje usunięcie danej wypowiedzi z zakresu ochrony artykułu 10;
– w swojej książce autor, powołując się na szereg cytatów i odniesień źródłowych, podważył prawdziwość, zakres i powagę historycznych wydarzeń, takich jak prześladowanie Żydów przez reżim III Rzeszy, Holocaust oraz proces w Norymberdze;
– nie ulega wątpliwości, że zaprzeczając historycznie ustalonym faktom, takim jak Holocaust, autor książki zerwał z badaniami historycznymi zmierzającymi do ustalenia prawdy. Negowanie zbrodni przeciwko ludzkości stanowi jedną z najpoważniejszych form zniesławienia rasowego Żydów oraz nawoływanie do nienawiści rasowej. Zaprzeczanie faktom historycznym tego rodzaju podważa wartości, na których oparta jest walka z rasizmem i antysemityzmem, stanowiąc poważne zagrożenie dla porządku publicznego. Negacjonizm jest zatem niezgodny z demokracją i prawami człowieka, bowiem narusza on prawa innych.
– treść i ogólny wydźwięk książki skarżącego, a zatem także jej cel, są wyraźnie rewizjonistyczne i dlatego naruszają podstawowe wartości Konwencji wyrażone w jej preambule, to jest sprawiedliwość i pokój. Skarżący próbował pozbawić artykuł 10 Konwencji jej rzeczywistego celu, używając praw i wolności dla celów, które są sprzeczne z literą i duchem Konwencji. Wsparcie takich celów przyczyniłoby się do destrukcji praw i wolności gwarantowanych w Konwencji.
– z tego względu – i zgodnie z artykułem 17 Konwencji – skarżący nie może powoływać się na postanowienia artykułu 10 EKPC odnośnie skazania go za zaprzeczanie zbrodni przeciwko ludzkości.
II. Prawa człowieka wobec negowania ludobójczego charakteru zbrodni popełnionych na Ormianach w 1915 r. – sprawa Perinçek przeciwko Szwajcarii (wyrok ETPC z 23 grudnia 2013 r.)
Problematykę negacjonizmu należy postrzegać nie tylko w odniesieniu do Holocaustu, ale także innych zbrodni przeciwko ludzkości oraz ludobójstwa. Dlatego drugą ilustracją omawianego zagadnienia będzie sprawa dotycząca ukarania tureckiego polityka, Doğu Perinçeka, który w czasie pobytu w Szwajcarii wygłosił kilka wypowiedzi, nazywając ludobójstwo Ormian w latach 1915-1917 „międzynarodowym kłamstwem” i spiskiem przeciwko Turcji.
Perinçek publicznie twierdził, że charakter i zakres zbrodni popełnionych przeciwko Ormianom na terytorium Imperium Osmańskiego nie uzasadnia nazywania ich ludobójstwem. Wypowiedzi tureckiego polityka były powodem postępowań przed sądami szwajcarskimi, w wyniku których został on uznany za winnego przestępstwa zaprzeczania ludobójstwu. Finał tej sprawy przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka wyglądał jednak inaczej niż w przypadku sprawy Garaudy: stosunkiem głosów pięć do dwóch Trybunał stwierdził, że nastąpiło naruszenie prawa do wolności ekspresji, a zatem wypowiedzi Doğu Perinçeka mieściły się w granicach ochrony z artykułu 10 Konwencji. Wyroki skazujące tureckiego polityka za przestępstwo „zaprzeczania ludobójstwu” stanowiły zatem naruszenie Konwencji.
Zasadne wydaje się pytanie, dlaczego sprawa Perinçeka została rozstrzygnięta odmiennie? Dlaczego Trybunał odróżnił negacjonizm Holocaustu od negacjonizmu ludobójstwa Ormian? I czy obie sprawy rzeczywiście należą do tej samej kategorii? Przypomnijmy, że w sprawie Garaudy skarżący zanegował fakty historyczne dotyczące Holocaustu. W sprawie Perinçek skarżący nie zaprzeczał, że doszło do zbrodni na Ormianach, natomiast kwestionował jej kwalifikację prawną. Tak czy inaczej to rozróżnienie nie tłumaczy w wystarczający sposób, dlaczego negowanie Holocaustu nie podlega ochronie prawnej z tytułu wolności ekspresji, a negowanie ludobójstwa Ormian mieści się w granicach tej wolności. Wątpliwości jest zresztą więcej, dlatego sprawa ormiańska została skierowana do Wielkiej Izby (w składzie siedemnastu sędziów), w której będzie ponownie rozpatrzona.
Przyjrzyjmy się kilu tezom z wyroku Trybunału w sprawie Perinçek:
– skarga tureckiego polityka nie stanowi nadużycia prawa do skargi i nie można uznać, aby skarżący miał zamiar skorzystać z prawa do wolności ekspresji dla celów sprzecznych z literą i duchem Konwencji, zatem artykuł 17 Konwencji nie ma zastosowania;
– badanie prawdy historycznej stanowi część wolności ekspresji. Trybunał nie jest powołany do rozstrzygania kwestii historycznych, które pojawiają się w debacie pomiędzy historykami. Artykuł 10 ust. 2 Konwencji nie przewiduje ograniczeń wolności w domenie dyskusji politycznych lub kwestii o znaczeniu ogólnym,
– zasada, według której artykuł 10 Konwencji chroni informacje i idee, które mogą obrażać, szokować lub wywoływać niepokój, stosuje się także do dyskusji historycznych „w zakresie, w jakim niemożliwe jest uzyskanie pewności”,
– Trybunał nie jest powołany do wypowiadania się ani na temat przebiegu zbrodni i deportacji Ormian w Imperium Osmańskim, ani o zasadności kwalifikowania tych faktów jako „ludobójstwa”,
– skarżący, będący także doktorem prawa, wypowiadał się jako polityk na temat mający wpływ na relacje pomiędzy dwoma państwami, tj. Turcją i Armenią. Kwestia kwalifikacji prawnej zbrodni miała także konotacje prawne. Trybunału ocenia, że wypowiedzi skarżącego miały jednocześnie charakter historyczny, prawny i polityczny. Z uwagi na interes publiczny związany z tematyką wypowiedzi skarżącego, władze publiczne (tj. szwajcarskie) dysponowały ograniczonym marginesem oceny w stosowaniu sankcji wobec skarżącego.
W rezultacie Trybunał uznał, że ukaranie skarżącego za wypowiedzi podważające kwalifikację prawną ludobójstwa Ormian stanowiło zbyt daleko idącą ingerencję w prawo do wolności ekspresji chronione na podstawie art. 10 Konwencji.
Jak już jednak wspomniano, wyrok nie był jednomyślny, a wyrok Trybunału budzi wątpliwości. W opinii dwóch sędziów mniejszości (portugalskiego i czarnogórskiego) – dołączonej do wyroku w sprawie Perinçek – wyrażono szereg tez i ocen krytycznych wobec tego wyroku. Sędziowie podkreślili między innymi, że nie tylko Szwajcaria, ale kilkanaście innych państw, oficjalnie uznało zbrodnie na Ormianach z lat 1915-1917 za ludobójstwo (notabene także Polska w uchwale Sejmu z 19 kwietnia 2005 r.). Obszerna opinia sędziów mniejszości zawiera także następujący passus:
„W cywilizowanym świecie nie ma interesu publicznego, aby chronić oświadczenia poniżające i upokarzające ofiary zbrodni, usprawiedliwiające sprawców lub identyfikujące się z nimi, a także nawołujące do nienawiści i dyskryminacji, nawet jeśli te potworne zbrodnie popełniono przed siedemdziesięciu (ludobójstwo Żydów) czy nawet [ponad] dziewięćdziesięciu laty (ludobójstwo Ormian).” (tłumaczenie autora)
Sprawa Perinçek ilustruje zatem aktualny i ważny problem w debacie historyków, prawników i polityków: czy negowanie kwalifikacji prawnej ludobójstwa – jako zbrodni zmierzającej do wyniszczenia narodu – można potraktować jako element „dyskusji o charakterze historyczno-prawnym”? Kto może autorytatywnie stwierdzić, czy dana zbrodnia nosi znamiona ludobójstwa? Czy w przypadku zbrodni na Ormianach dopuszczalne jest poddawanie w wątpliwość, że miała ona takie znamiona?
Odwołajmy się raz jeszcze do opinii sędziów mniejszości w sprawie Perinçek. Ostatni akapit tej opinii brzmi następująco:
„W wywiadzie zarejestrowanym przez telewizję CBS i dostępnym w internecie, Rafał Lemkin, który jest twórcą pojęcia „ludobójstwo” oraz inspiratorem Konwencji o zapobieganiu i karaniu zbrodni ludobójstwa (z 1948 r.), powiedział: «Zacząłem interesować się ludobójstwem, ponieważ spotkało to Ormian, a ich los został zupełnie zignorowany przez Konferencję w Wersalu: ich oprawcy byli winni ludobójstwa, a nigdy nie zostali ukarani».
Od kilku dekad masowe, zaplanowane morderstwo, systematyczne tortury oraz zorganizowane deportacje narodu ormiańskiego, a także zorganizowana z premedytacją dechrystianizacja Turcji na początku dwudziestego wieku, są uznawane za „zapomniane ludobójstwo”. Autorzy niniejszej opinii jednak nie zapominają. Oceniamy zatem, że ukaranie za negowanie ludobójstwa i sankcja nałożona na skarżącego – w pełni zgodna z prawem obowiązującym w państwie pozwanym z tytułu zaprzeczania ludobójstwu Ormian – nie stanowiła naruszenia art. 10 Konwencji.” (tłumaczenie autora)
Setna rocznica rozpoczęcia ludobójstwa Ormian, która przypada w 2015 roku, będzie zapewne skłaniać do historycznych, politycznych i prawnych dyskusji na temat tych tragicznych zdarzeń.
III. Wybrane fragmenty aktów prawnych >> do pobrania >>
Red. Agnieszka Kudełka